CAMINHO

w opiniach dziennikarzy i słuchaczy...


WPROST 26.10.2008

"...lepiej posłuchać płyty córki Henryka Miśkiewicza - saksofonisty przez lata związanego z Anną Marią Jopek.
Papa do płyty Doroty się nie przyłożył - "przesmarowuje się" tylko w dwóch utworach. Przyłożył się za natomiast gitarzysta Marek Napiórkowski, który nadał jej melancholinejgo klimatu bossa novy. Dorota dopasowała się do tego minimalistycznego stylu swoim "przezroczystym" wokalem i nienapastliwymi tekstami. Choć ów klimat ma posmak latynoski, to muzycy z najwyższej półki gwarantują, że zagrano tu tylko dźwięki najbardziej niezbędne. Powstał album spójny, ciepły, jesienny i relaksujący."

----------------------------------------------------------------------

FIRST CLASS listopad 2008

"Dorotę możemy dziś śmiało nazwać polską Norah Jones. I nie chodzi o barwe głosu, ale o muzyczną erudycje. Wywodząca się z kultury jazzowej artystka po raz kolejny udowodniła, że nie są jej obce także inne gatunki muzyczne. Bez względu na to, czy dotknie popu, bossa novy czy samby, za każdym razem wychodzi obronna ręka. Najnowszy i trzeci w dorobku artystki krażek to krok milowy w jej dyskografii i najlepsza jak dotąd jej płyta. „Caminho" (po portugalsku - droga) to zupełnie nowa droga Doroty Miśkiewicz.
W tej muzycznej podróży towarzyszą jej: Marek Napiórkowski - współproducent płyty, Guello, Henryk Miśkiewicz (ojciec), Robert Kubiszyn, Marcin Wasilewski oraz obecni w duetach wokaliści: Grzegorz Turnau i zaskakująco świeżo brzmiący Grzegorz Markowski. To absolutnie zjawiskowa pozycja, perfekcyjna i świetnie wyprodukowana."

----------------------------------------------------------------------

Gazeta Wyborcza, Kultura 24.10.2008
Nowości jazzowe poleca Piotr Iwicki

"Płyta silnie osadzona w klimatach latynoskich, z solidną nutą smooth jazzu, zaskakuje dojrzałością i pięknymi tekstami. Miśkiewicz to stylowa wokalistka, która wie wszystko o jazzie, klimatach melancholijnego fado i zadumanej morny. A jej teksty, dowcipne i inteligentne, wciągają słuchacza w przyjemną grę. Oprócz zespołu (m.in. mistrz instrumentów perkusyjnych Brazylijczyk Luiz Carlos Xavier Coelho "Guello" Pinto i Marek Napiórkowski) na płycie pojawiają się gościnnie Grzegorz Markowski i Grzegorz Turnau. Efekt jest taki, że album można polecić zarówno fanom jazzu, miłośnikom inteligentnego popu, jak i tym, którzy cenią piosenkę poetycką z racji na zachowanie proporcji między słowem i dźwiękiem..."

----------------------------------------------------------------------

Jazz Forum, 1-2/2009
LIVE

"Było lirycznie, żywiołowo i sympatycznie. Występem w warszawskich Hybrydach 16 października Dorota Miśkiewicz zakończyła swą trasę koncertową po Polsce, związaną z prezentacją nowej płyty pt. "Caminho". po wyczerpującym tournee, 12 koncertach, wokalistka dała koncert trzynasty. Liczba okazała się szczęśliwa, publiczność dopisała, wieczór w Hybrydach był bardzo przyjemny.
Utwory, które zaprezentowała wokalistka, w większości pochodziły właśnie z "Caminho", a więc usłyszeliśmy m.in. bezpretensjonalną, pełną wewnętrznej pogody piosenkę Nucę, gwiżdżę sobie, liryczne Suwalskie bolero, dowcipny muzyczny dyskurs Magda, proszę, czy lekko egzotyczną Caminho. Ale też wokalistka wykonała kilka standardów jazzowych zwracając uwagę oryginalną, bardzo piękną interpretacją ballady Ellingtona Sophisticated Lady.
Koncert był kolejnym dowodem na to, że Dorota Miśkiewicz równie dobrze się czuje interpretując utwory jazzowe, jak i z obszaru muzyki popularnej. Swobodnie porusza się na pograniczu obu gatunków. Lubi wykonywać nastrojowe piosenki, zmysłowe ballady czy samby i bossa novy, ale też śmiało wyprawia się w świat muzyki etnicznej czy rocka.
Wokalistce towarzyszył znakomity zespół muzyków. Gitarzysta Marek Napiórkowski, który jest też współtwórcą płyty "Caminho" i jej współproducentem; Robert Kubiszyn, grający na gitarze basowej; Robert Luty - na perkusji oraz Tomasz Kałwak na instrumentach klawiszowych. Wyjątkowym gościem koncertu, towarzyszącym wokalistce podczas całej trasy, był Luiz Carlos Xavier Coelho Pinto czyli Guello. Brazylijczyk, który i na nagranie płyty, i na obecne koncerty przyleciał specjalnie z Sao Paulo, gra na instrumentach perkusyjnych. Gra porywająco, z temperamentem iście brazylijskim, a gdy do tego zaśpiewał - autentycznie podbił publiczność.
Bardzo podobały się też solówki Napiórkowskiego - gitarzysty reprezentującego najwyższy, mistrzowski poziom gry, o którym się mówi, że "może zagrać wszystko" i zarazem "zagrać pięknie". Napiórkowski wiele wniósł do tego koncertu, nadał mu szlachetny rys stylistyczny."
Anna Bernat

----------------------------------------------------------------------

Nowości płytowe poleca Robert Sankowski

Portugalski tytuł to nie tylko ukłon do zaproszonego brazylijskiego perkusisty Guello. Miśkiewicz - jak na dwóch poprzednich płytach - umiejętnie balansuje na pograniczu popu i smooth jazzu, jednak większość nowych piosenek podbarwiona jest rytmami samby i bossa novy. Miśkiewicz czuje się w nich nieźle (w "Budzić się i zasypiać" polski tekst przestaje chwilami nadwiślańsko "szeleścić" i zaczyna brzmieć niczym rasowa brazylijska piosenka). Na płycie pojawiają się dwa męskie głosy - duety z Grzegorzem Turnauem i Grzegorzem Markowskim. Ale więcej dzieje się tam, gdzie wokalistka śpiewa solo. Np. w "Chodzę po domu i tęsknię", w którym pojawia się lekko funkowy drive. Albo w bujającym rytmem walczyka "Magda, proszę". Niezobowiązująca, ale urzekająca ciepłem głosu, zaskakująca czasami nieoczekiwaną frazą czy rytmem muzyka.
Robert Sankowski
20.09.2008
Źródło: Gazeta Wyborcza - Kultura

----------------------------------------------------------------------

Dorota Miśkiewicz idzie swoją drogą

"Kariera Miśkiewicz rozwija się spokojnie i harmonijnie. Po latach nauki i solidnych stażach (kilka lat w chórku u Anny Marii Jopek, potem pierwszoplanowa rola wokalistki i skrzypaczki u boku Włodzimierza Nahornego) przyszła pora na projekty autorskie i rosnącą popularność.
Sześć lat temu płyta "Dorota Miśkiewicz Goes To Heaven" zdobyła nominację do jazzowego Fryderyka w 2002 r., druga, "Pod rzęsami", była nieco przecudowaną propozycją popową.
"Caminho", trzeci album wokalistki, jest dziełkiem dojrzałym i, mam wrażenie, już na na dobre definiuje poetykę jej muzyki i artystyczny wizerunek: dyskretny, liryczny (acz niepozbawiony poczucia humoru), pełen ciepła. Celowo nie silę się na określenie, z jakim stylem mamy do czynienia, bo łączenie jazzu, popu, muzyki świata i jeszcze kilku gatunków jest dziś zjawiskiem tyleż powszechnym, co niezmiennie dającym ogromne możliwości - i Miśkiewicz świetnie potrafi je wykorzystać. "Caminho" jest płytą bezpretensjonalną, doskonale skomponowaną, zaśpiewaną i zagraną. Co piosenka, to majstersztyk, co solówka (a jest ich tu sporo, bo przecież nie po to zaprasza się do studia wirtuoza jazzowego fortepianu Marcina Wasilewskiego, żeby grał prosty akompaniament), to małe szczęście. Niespodzianki? A jakże - duet z Grzegorzem Markowskim z Perfectu, który u boku pani Doroty śpiewa łagodnie i pogodnie niczym Seweryn Krajewski."
Adam Domagała
06.10.2008
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

----------------------------------------------------------------------

Caminho: Miśkiewicz w brazylijskich rytmach

"Słowiańskie serce, brazylijska dusza i fantastyczny głos, czyli po prostu Dorota Miśkiewicz. Niedawno światło dzienne ujrzała jej trzecia solowa płyta "Caminho". Króluje na niej głównie subtelna bossa nova, delikatny jazz oraz... świetny Guello. Mowa o pochodzącym z Brazylii perkusjoniście, który wziął udział w nagraniu albumu i promocyjnej trasie koncertowej. To w dużej mierze właśnie dzięki jego przedziwnym instrumentom otrzymaliśmy muzykę w przyjemnie bujających południowych rytmach.
Autorem większości kompozycji na "Caminho" jest Marek Napiórkowski przy udziale samej Doroty. Trzeba przyznać, że ten artystyczny (i zarazem życiowy) duet potrafi stworzyć bardzo klimatyczne piosenki. Zresztą Miśkiewicz w ogóle ma szczęście do artystów, z którymi współpracuje. Jak choćby Grzegorz Turnau. To spod jego pióra wyszły słowa do tytułowego utworu "Caminho" oraz pięknie odśpiewanego wspólnie z wokalistką "Suwalskiego Bolera". W "Dwoje różnych" słyszymy romantyczny duet z Grzegorzem Markowskim, który ujawnia tutaj swoje delikatne, popowe oblicze. Z kolei "Magda, proszę" - singiel promujący album - to ukłon w stronę tekściarki Magdy Czapińskiej. I chociaż Czapińska ostatecznie nie napisała żadnego tekstu na płytę, to powstała żartobliwa piosenka o niczym, która na tegorocznych Premierach w Opolu zajęła drugie miejsce.
Na uwagę zasługują świetni instrumentaliści towarzyszący artystce. Są to: wspomniany już Marek Napiórkowski na gitarach, Tomasz Kałwak na instrumentach klawiszowych, na basie Robert Kubiszyn, Filip Woźniak (perkusja), Marcin Wasilewski na fortepianie i oczywiście fenomenalny Guello. I tyle o albumie.
Tak naprawdę najwięcej emocji dostarcza wysłuchanie Doroty Miśkiewicz wraz z zespołem na żywo. Należy ona bowiem do tej wspaniałej grupy artystów, którzy w bezpośrednim kontakcie wypadają zdecydowanie lepiej. Podczas koncertu wokalistka pozwala sobie na znacznie więcej niż w studio nagraniowym. Z jednej strony liryczna i brawurowo jazzująca, a z drugiej - drapieżna i ostra. Potrafi też improwizować i wcale od tego nie stroni. W trakcie występów nie skupia jednak całej uwagi publiczności na sobie, ale daje szansę "wykazać" się muzykom. Z kolei Marek Napiórkowski jest klasą samą w sobie, więc każda jego solówka na gitarze to popis mistrzostwa i profesjonalizmu. Natomiast absolutne objawienie to Guello.
Luiz Carlos Xavier Coelho Pinto, bo tak nazywa się naprawdę, na co dzień mieszka w São Paulo. Jest muzykiem sesyjnym, który wydobywa dźwięki z przedziwnych, niekiedy bardzo egzotycznych instrumentów, jak choćby berimbau czy wszelkiego typu grzechotki i bębenki. Na koncercie we wrocławskim Imparcie zadebiutował również w roli wokalisty, wykonując w rodzimym języku fragment brazylijskich pieśni, do której polski tekst napisał Wojciech Młynarski. Niesamowicie pozytywnych wrażeń dostarczało nie tylko słuchanie, ale samo patrzenie na Guello. Obłożony swoimi przeszkadzajkami jakby dla zabawy wyciągał coraz to nowe muzyczne cacka. A wszystko ze spokojem i radością na twarzy. Po jego solowym numerze na przypominającym tamburyno pandeiro publiczność po prostu oszalała. Zupełnie niepozornie wyglądający Guello okazał się prawdziwym wulkanem pozytywnej energii.
Iwona Szajner
11.10.2008
Źródło: KulturaOnline.pl

----------------------------------------------------------------------

Dorota Miśkiewicz - "Caminho"

Wszyscy mamy swoją drogę bądź jej szukamy. Dorocie Miśkiewicz te nasycone wieloznacznością i będące często wykorzystywane przez poetów słowo na tyle dobrze "zabrzmiało" po portugalsku, że postanowiła nim nazwać swoją płytę.
Każdy, komu nazwisko Miśkiewicz nie jest obce, na pewno zada sobie przed wysłuchaniem tego albumu zasadnicze pytanie o to, czy córeczka wielkiego saksofonisty Henryka Miśkiewicza wejdzie trochę na jego jazzową ścieżkę? Czy w końcu będziemy mogli pocieszyć się dobrym, klasycznym, jazzowym wokalem, którego w naszym kraju jest obecnie jak na lekarstwo? To, że ostatnio ta sztuka udała się Adze Zaryan, mogłoby zachęcić także Dorotę czy Annę Marię do zaspokojenia potrzeb rodzimej jazzowej publiki. W dodatku obie panie potrafią doskonale eksponować podczas śpiewu piękno naszego języka. Co ważniejsze, obie korzystają też z usług muzyków jazzowych, wystarczy przypomnieć choćby międzynarodowe gwiazdy, które zaprosiła Jopek na swoją "ID" i przyznają się przy tym do jazzowych fascynacji. Niestety, powiedzą fani jazzu, nie za często przekłada się to na charakter ich płyt. Można je najwyżej nazwać wokalistkami jazzującymi. Zaraz padnie jednak pytanie w stylu: no dobrze, ale czym jest dzisiaj jazz? i czy wokalistki powinny być tylko epigonami dawnych diw. Chyba nie o to w tym wszystkim chodzi... Cieszy jednak fakt, że na koncertach muzycy mają więcej miejsca, by zaprezentować swe możliwości i to, co zostało okrojone w studiu możemy później usłyszeć w poszerzonej, bogatszej wersji na scenie.
Tak sprawy stoją i z najnowszym krążkiem Doroty Miśkiewicz. Zafascynowana brazylijskimi rytmami zbliża się na nim do bossa novy, dosypuje gorącej samby i piecze smaczne w swej prostocie muzyczne ciasteczko. Jej przepis na album oparty jest głównie na delikatnym głosie i rytmach wybijanych przez perkusistę Guello, którego pamiętamy z płyty Adama Pierończyka "Busem po Sao Paulo". To jego brazylijska dusza i potężne instrumentarium nadają utworom ciepły rytm, do którego wystarczy dopisać słowa o codziennych rzeczach, trochę o samotności, o oczekiwaniu, o miłości. Nie znajdziemy na "Caminho" banałów, popowych schematów, choć większość piosenek ma relaksacyjną strukturę.
"Caminho" nie jest płytą jazzową, choć Dorocie towarzyszą takie jazzowe tuzy jak gitarzysta Marek Napiórkowski czy pianista Marcin Wasilewski. Album zawiera także dwa ciekawe duety z Grzegorzem Turnauem i Grzegorzem Markowskim. Po kilkakrotnym wysłuchaniu krążka doszedłem do wniosku, że nie należy wymagać od artysty czegoś, czego on nie chce nam ofiarować. Skoro Dorota Miśkiewicz nie widzi siebie w sztywniejszych jazzowych ramach, to nie ma sensu jej w nie zakuwać. Zapomnijmy na chwilę o rodzinnych powiązaniach i nie oceniajmy jej twórczości przez dokonania ojca i brata (Michał gra z Tomaszem Stańką). Wydaje mi się, że z takim podejściem jej najnowszy krążek może przypaść do gustu także i bardziej wymagającej grupie fanów jazzu.
Petar Petrović

 


lamisil to buy adobe photoshop cs2 best price where can i buy valtrex for cheap where can i buy dramamine in australia elavil buy no prescription cialis holland abholen köpa kamagra på nätet clobetasol propionate buy uk wat kost cialis buy zyrtec in australia kamagra flashback forum tenormin buy online bedste sted købe viagra buy desloratadine uk