sł. Dorota Miśkiewicz, Michał Rusinek
muz. Dorota Miśkiewicz i Marek Napiórkowski
----------------------------------------------------------------------------
Raz nawiedził mnie ten sen,
między dniem a dniem.
Dotykalny, ciepły sen
i pachnący bzem
wilgotnym, wilgotnym.
Zbudzić się nie miałam sił,
ciężka snem na wskroś.
Wnet się sam rozsypał w pył,
jakby mając dość
tak nagle, tak nagle.
I chociaż dawno był już dzień,
brak mi było tchu
i nie mogłam wstać,
bo ciągle czułam zapach bzu,
co w tym dziwnym śnie
tak odurzył mnie.
Ten sen to ty...
Tylko chwilę przy mnie był
tyle, ile chciał.
Obejmował ile sił,
chciałam, by tak trwał –
bez końca, bez końca.
Śnić nie będę nigdy już
żadnych innych snów.
Ciągle czekam, bo a nuż
mnie nawiedzi znów
tak pięknie, tak pięknie.
I choć to już kolejny dzień,
nadal brak mi tchu
i nie mogę wstać,
bo ciągle czuję zapach bzu,
co w tym dziwnym śnie
tak odurzył mnie. Ten sen to ty...